Piątkowe „muffinki”
W naszym „muffinkowym” cyklu dziś:
Pięć książek, w których rządzą prawdziwe świnie
1. Andersen, Baśnie
2. Mo Willems, Czy polubisz moją breję?
3. Waldrun Behncke, Gotfryd, fruwająca świnia
4. J.K. Rowling, Gwiazdkowy prosiaczek
5. George Orwell, Folwark zwierzęcy
W pięknym wydaniu Baśni Andersena, ilustrowanym przez znakomitą Renatę Fučikovą, świnie pojawiają się kilkukrotnie. Wszyscy pamiętamy Świniopasa, a tymczasem są tam takie perełki jak: Świnia z brązu, Skarbonka, czy Opowieść o świniach z królewskiej karety. Czytelnikom pozostawiamy wybór, której z tych baśni powinno przypaść zaszczytne miejsce na naszej liście…
Świnka Malinka, koleżanka słonia Leona, przebojem wdarła się do panteonu świńskich ulubieńców, zyskując wierną rzeszę fanów, a kto wie, czy nie zdetronizowała królującej w rankingach Świnki Pepy. Opowieści o przygodach tego zwariowanego duetu są godne polecenia i choć mało w nich tekstu, to rekompensuje ten brak potężna dawka humoru.
Gotfryd marzy o lataniu. Niestety, życie sprzysięgło się przeciw niemu i uczyniło go świnką, a te nie tylko nie fruwają, ale nawet nie widzą nieba, po którym mogłyby szybować. To jednak nie powstrzymuje go od próby realizacji marzeń. Opowieść wysoko oceniana przez tych, którzy odważyli się po nią sięgnąć.
Gwiazdkowy prosiaczek J.K. Rowling powinien się pewnie pojawić w zestawieniu przedświątecznym, ale ze względu na postać głównego bohatera, znalazł się na dzisiejszej muffinkowej liście. To piękna opowieść o przyjaźni oraz o tym, jak i kiedy zabawki stają się dla nas prawdziwe. Polecamy do rodzinnego czytania.
Na koniec - klasyka literatury z najwyższej półki: Folwark zwierzęcy George’a Orwella. Tę historię dedykujemy zwłaszcza tym, których jedynym marzeniem i celem w życiu jest zdobycie władzy. Obojętnie - małej czy dużej. Stworzenia w ogrodzie spojrzały na świnię, potem na człowieka, potem znów na świnię i znów na człowieka, ale nie potrafiły już wskazać, kto jest kim.