W naszym „muffinkowym” cyklu dziś:
Pięć książek oglądanych przez okulary
1. Małgorzata Romanowska, Czarodziejskie okulary
2. Neil Gaiman, Dzień z życia Czu
3. Marta Tomaszewska, Zorro, załóż okulary!
4. Justyna Bednarek, Dom numer pięć
5. Małgorzata Musierowicz, Kłamczucha
Tak, oczywiście, że mamy Absolutny Klasyk Tuwima o panu Hilarym. I nie, dzisiaj o nim nie będzie, bo po co pisać o czymś, co jest ogólnie znane?
Czarodziejskie okulary Romanowskiej zostały wydane w stylu serii Poczytaj mi, mamo, ale przez KAW, a nie Naszą Księgarnię. Fajnie byłoby mieć takie magiczne bryle: otóż, temu, kto miał je na nosie, umożliwiały cofnięcie czasu o dzień i naprawienie wszystkiego, co się czasem chcący, a czasem niechcący – spaprało. Rozpieszczony Rafałek uczy się dzięki nim patrzeć uważnie oraz dostrzegać sprawy i ludzi, dzięki którym jego życie nabiera wartości? smaku? kolorytu? – Jakkolwiek by tego nie nazwać, Rafałek po prostu przestaje się nudzić.
W opowiastce Gaimana okulary nie pełnią żadnej roli, poza tym, że Czu, główny bohater, ma taką „stylówkę”: wszędzie chodzi w staromodnej, skórzanej pilotce z okrągłymi okularkami, typowymi dla dawnych awiatorów bądź pierwszych automobilistów. Książeczkę polecamy, niezależnie od formalnego braku głównego motywu dzisiejszego zestawienia, bo jest zabawna.
Zorro, załóż okulary! Tomaszewskiej to dzisiaj niemal zupełnie już zapomniana (a niesłusznie!) powieść detektywistyczna o paczce chłopaków, mieszkających przy tym samym podwórku w Sopocie. Polecamy szczególnie tym, którzy chcieliby odbyć sentymentalną podróż w czasie i cofnąć się do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia.
Dla kontrastu w Domu numer pięć Justyny Bednarek okulary odgrywają rolę zasadniczą, będąc katalizatorem niezwykłych zdarzeń. To ciekawa konstrukcyjnie książka, realistyczno-oniryczna, celowo zwodząca czytelnika, który ma stracić pewność siebie – jak osoba niedowidząca, pozbawiona nagle okularów. Dla wytrawnych czytelników.
Czasem nawet okulary nie pomogą, kiedy człowieka z nagła dopadnie uczucie, odbierające mu trzeźwą ocenę i ostrość widzenia. Taką gorzką lekcję od życia odebrała Anielka, zwana nie bez winy Kłamczuchą. Za to na swoim niedoszłym obiekcie westchnień wywarła tak słodką zemstę, że aż się biedak pochorował. A wystarczyło nie ściągać z nosa pochopnie okularów…