W naszym „muffinkowym” cyklu dziś:
Pięć książek z atramentem
1. Agnieszka Frączek, Dziadki i dziatki
2. Jan Brzechwa, Pan Kleks
3. Kiran Millwood Hargrave, Dziewczynka z atramentu i gwiazd
4. Cornelia Funke, Atramentowe serce
5. Anne Mazer, Ellen Potter, Chlapanie atramentem
Atrament trzyma się twardo nabojów do piór, ale już kałamarz i obsadka zniknęły z użycia zupełnie. Ten pierwszy wprawdzie trafił do książki Agnieszki Frączek, piszącej o słowach starych i nowych (Dziadki i dziatki), jednak sam atrament jest na naszych półkach rzadkością. Może dlatego, że jest podejrzanego autoramentu i lubi brudzić palce, a jeszcze bardziej biały papier? Konia z rzędem temu, kto wie, jak kleks atramentowy nazywano w czasach Mickiewicza? Dziś byłoby to uznane za antysemityzm, ale nasi wieszcze narodowi bardzo wystrzegali się „żydów” w swoich rękopisach... Za to dzisiaj dzieci kojarzą kleksy niemal wyłącznie z powieścią Brzechwy. I słusznie, skoro nawet Adaś Niezgódka trafił do Akademii pana Kleksa po tym, jak udało mu się oblać atramentem parę spodni, obrus i nowy kostium mamy.
W książce Hargrave Dziewczynka z atramentu i gwiazd ten artykuł piśmienniczy jest narzędziem tworzenia sztuki, która nagle wymyka się z narzuconych jej reguł, by stać się drogą ocalenia. Bo choć atrament brudzi, to – użyty poprawnie – utrwala, a przez to ocala właśnie od zapomnienia. Isabella znała tę moc atramentu, była przecież córką kartografa.
Atramentowe serce (obecnie już tetralogia) Cornelii Funke cieszyła się niegdyś sporą popularnością, teraz czeka na lepsze czasy. Warto od razu zaznaczyć, że to powieść dla młodszej młodzieży (12+), której współcześni czytelnicy wytykają za dużą objętość oraz zwroty uznane obecnie za niepoprawne politycznie. A jeszcze dwie dekady temu chwalono ją za skuteczne promowanie czytelnictwa.
Chlapanie atramentem to Poradnik dla młodych pisarzy (jak głosi podtytuł) i już na wstępie trzeba odnotować, że autorki nie przynudzają. Duża dawka wiedzy i praktycznych umiejętności została wyłożona w sposób łatwy, lekki i przystępny. Na szczęście dla początkujących literatów nikt już nie musi zmagać się z plamiącym atramentem, bo edytor tekstu przyjmie każdą ilość poprawek. A więc zachęcamy po staropeerleowsku: Pisarze do piór! Atrament do kałamarza!