W naszym „muffinkowym” cyklu dziś:
Pięć książek z rycerzem
- Joseph Bédier, Pieśń o Rolandzie
- Miguel de Cervantes, Don Kichote [tekst i ilustracje Marcia Williams]
- Peter Tomasi, Brad Walker, Batman Detective Comics: Rycerz z Arkham
- Martyn Beardsley, Sir Galimatias
- Ellen Weiss, Shrek
Nie sposób pisać o rycerzach i nie wspomnieć o początku kształtowania się kultury rycerskiej, czyli znanym z lektury szkolnej eposie Pieśń o Rolandzie. Ten rozpowszechniony w średniowiecznej Europie utwór (wsparty jeszcze podbudową z wcześniejszych od niego legend arturiańskich) tak wyśrubował model rycerza idealnego, że mało komu udawało się do niego dosięgnąć – z podwórka polskiego takim ucieleśnieniem cnót rycerskich miał być Zawisza z Garbowa, zwany Zawiszą Czarnym.
Jednak już w XVII w. Miguel de Cervantes ukazał bohaterskiego rycerza w krzywym zwierciadle, tworząc postać oderwanego od rzeczywistości i opętanego nieosiągalnym ideałem szlachcica don Kichote. Tak narodził się błędny rycerz, którego szlachetne pobudki i dobre intencje pchały do – w najlepszym razie – oddawania bliźnim tzw. niedźwiedziej przysługi. W naszych zbiorach o jego przygodach można poczytać w wersji picture book opracowanej przez Marcię Williams.
Po latach oba wcielenia rycerza starły się ze sobą w serii komiksów o Batmanie, Mrocznym Rycerzu – obrońcy Gotham. W prezentowanym tomie jego antagonistą zostaje Rycerz z Arkham, uważający Robina za równie agresywnego i niebezpiecznego jak potwory, z którymi walczył jako samozwańczy obrońca sprawiedliwości. Czy Batman dostrzeże swoją ciemną stronę i przyłączy się do krucjaty Rycerza z Arkham?
Koniec XX w. przyniósł modę na „obalanie koturnów” przez tworzenie karykatur dawnych ideałów i tak na półkach księgarń oraz bibliotek zagościł Sir Galimatias – największy fajtłapa wśród Rycerzy Okrągłego Stołu. Zakuty w pordzewiałą zbroję właściciel nie mniej zakutego łba stwarzał zagrożenie nie tylko dla siebie, ale zwłaszcza dla ratowanych przez niego nieszczęśników…
Honor rycerski uratował… Shrek. Zielony ogr gardził rycerzami, a przecież sam – mimo przyrodzonej jego gatunkowi toporności, świetnie wpisywał się w średniowieczny mit o szlachetnym i odważnym wybawicielu. I nie ma tu znaczenia fakt, że Shrek wybawiał innych z opresji zupełnie wbrew sobie. W końcu był rycerzem jedynym w swoim rodzaju. W każdym z możliwych znaczeń.