W naszym „muffinkowym” cyklu dziś:
Pięć książek z krzesłem
- Alan Alexander Milne, Nieposłuszna mama
- Joanna Kulmowa, Krześlaki z rozwianą grzywą
- Andrzej Maleszka, Magiczne drzewo. Czerwone krzesło
- Anna Czerwińska-Rydel, Fotel czasu
- George R.R. Martin, Gra o tron
Chyba żaden inny mebel nie pełni tak wielu, w dodatku mocno zróżnicowanych, funkcji. A jakże ma rozległą rodzinę! Zydle, stołki, krzesła klasyczne, krzesełka barowe, krzesła z podłokietnikami, ich bliscy kuzyni – fotele, i meblowa hybryda siedzeniowo-leżankowa, czyli szezlong, i wreszcie najważniejsze siedzisko dla wybrańców: tron.
W wierszyku Milne’a „Krzesła w moim pokoju” z książki „Nieposłuszna mama”, wyznaczają zupełnie inne, jednak równouprawnione, rzeczywistości, wobec czego małoletni narrator traci orientację, która jej wersja jest prawdziwa. A może wszystkie są prawdziwe/nieprawdziwe w takim samym stopniu? Nieważne - przecież o tym decyduje ten, kto siedzi na danym krześle.
Joanna Kulmowa widzi to inaczej – pozbawione ludzkiego obserwatora i użytkownika krzesła stają się krześlakami, stworzeniami podobnymi do koni, chociaż wciąż pozostającymi meblami. Ta magiczna przemiana dotyczy zresztą także innych domowych sprzętów, a jej jedynym warunkiem jest nasza nieobecność. Uff, to też dość bezpieczna opcja.
U Maleszki rzeczywistość jest zupełnie zwyczajna, pojawiają się jednak w niej przedmioty-anomalie, powstałe z drewna bardzo specyficznego dębu. Zawarta w nich tajemna moc czyha na niczego nieświadomych bohaterów powieści, mocno komplikując im życie i zmuszając do nieustannej czujności. A więc, Czytelniku, uważaj, aby i ciebie rzeczywistość nie zaskoczyła…
Fotel czasu to tak naprawdę – wehikuł czasu, przenoszący bohatera powieści Czerwińskiej-Rydel w czasy jego 4 x pradziadka, czyli samego hrabiego Aleksandra Fredry, pierwszego właściciela wspomnianego mebla.
Wreszcie siedzisko dla wąskiego grona wybrańców, krótko mówiąc – tron. W bestsellerze Martina w wyścigu do tronu gęsto się ścielą trupy pretendentów, a i sam Żelazny Tron nie zachęca do zasiadania w nim. Niby wielość ostrych krawędzi ma uświadamiać siedzącemu, że władza to nic przyjemnego, a jednak wielu jej pożąda – za wszelką cenę. Cóż, w tej opcji tron okazuje się nie być niczym lepszym od gorącego kartofla.